Czy owsem można ogrzać mieszkanie, szkołę, a może całe osiedle? Naukowcy twierdzą, że tak, bo to technologia tańsza niż spalanie węgla czy oleju opałowego i w mniejszym stopniu zanieczyszcza środowisko.
Wielu rolników też jest za takim wykorzystaniem nadwyżek zboża. Tym bardziej, że jest ono ostatnio bardzo tanie. Byłby to więc sposób na podniesienie jego cen.
Owies spalany w specjalnych kotłach (jest to urządzenie proste, bezobsługowe) jest paliwem o wysokiej wartości kalorycznej. Potrzeba tylko 2 kg tego zboża by zastąpić 1 litr oleju opałowego.
Dlatego coraz więcej właścicieli domów do ich ogrzewania używa owsa. Te metodę stosuje również wiele gmin przy ogrzewaniu obiektów publicznych. Ale są to rozwiązania na małą skalę. Duże elektrociepłownie na razie nie spalają zboża, mimo że próby wypadły pomyślnie i byłoby to dla nich bardziej ekonomiczne niż spalanie węgla. Problem w tym, że owies nie posiada tzw. zielonego certyfikatu.
Dokument ten pozwoliłby wpisać to zboże na listę surowców odnawialnych, a tym samym w przypadku jego spalania elektrociepłownie mogłyby wykazać w raportach zużycie określonej ilości biomasy. To ważne także dla Polski, która musi ograniczać emisję dwutlenku węgla i rozliczać się z tego przed Komisją Europejską.
Certyfikat zaliczający zboże do biomasy może wydać tylko Urząd Energetyki. Ale Ministerstwo Rolnictwa dopiero wystąpiło o taką zgodę. Nie wszyscy są też za tym, by z owsa produkować na szeroką skalę energię cieplną.
Polska Izba Biomasy uważa, że nie powinno się uprawiać zboża specjalnie w tym celu. I że surowiec ten powinien być używany wyłącznie do ogrzewania małych obiektów i to tylko w przypadku nadwyżek.
A rolnikom jest to obojętne bo chcą sprzedać zboże, z którym teraz nie mają co zrobić.
Źródło: Redakcja Rolna TVP
Zostaw odpowiedź