W ostatnich latach słodyszek rzepakowy stał się bardzo „popularnym” szkodnikiem, do czego przyczyniły się narastające kłopoty w jego efektywnym zwalczaniu. Sytuacja ta dotyczy wielu państw Europy, w tym także naszego kraju.
Choć przyczyn tych kłopotów jest wiele to jednak w opinii polskich rolników głównym ich powodem jest wykształcenie odporności przez słodyszka rzepakowego na środki ochrony roślin. Dobór odpowiedniego środka do zwalczania tego szkodnika coraz częściej jest dla nich trudny, a ich opinie na temat efektywności zalecanych środków są zróżnicowane i często diametralnie różne. Te same środki nawet w tych samych rejonach działają raz lepiej raz gorzej w zależności od warunków klimatycznych i środowiskowych, jednak żaden nie działa tak jakby tego rolnicy oczekiwali. Dla dobrej ochrony rzepaku potrzebne są 2, 3 a nawet 4 chemiczne zabiegi w sezonie, choć zdarza się, że i to nie wystarcza. Tak jak w każdej dziedzinie, gdzie działalność człowieka wiąże się z oddziaływaniem na środowisko przyrodnicze, działaniom tym towarzyszą dynamiczne zmiany czynników modyfikujących. Ochrona roślin jako element technologii uprawy każdej rośliny rolniczej jest dynamiczną i trudną dziedziną, ponieważ często zaskakują nas nowe zjawiska wymagające szybkich rozwiązań. Zjawisko odporności słodyszka rzepakowego, od kilku lat występuje w różnym nasileniu w wielu rejonach Polski i niepokoi zarówno rolników jak i producentów i dystrybutorów środków ochrony roślin. Firmy poważnie traktujące swoich klientów poddają zalecane środki dokładnej analizie w celu sprawdzenia ich efektywności i rozpoznania wszystkich możliwych czynników wpływających na ich skuteczność. Wprowadza się modyfikacje formulacji, mieszaniny, ale chodzi też o to by uniknąć niesprawdzonych lub niepełnych informacji, a nawet plotek cieszących konkurencję.
W Instytucie Ochrony Roślin w Poznaniu w ostatnich latach badano wiele zalecanych do zwalczania słodyszka rzepakowego środków. Były to głównie preparaty z grupy pyretroidów, które od ponad 25 lat, w największej liczbie, zalecane są do ochrony rzepaku przed słodyszkiem rzepakowym i które pierwsze w opinii rolników wykazywały słabszą skuteczność w zwalczaniu tego szkodnika. Wyniki badań IOR w kierunku odporności słodyszka rzepakowego potwierdziły te opinie. Słodyszek faktycznie wykazuje odporność na wiele substancji aktywnych pyretroidów, jednak badania wykazały duże zróżnicowanie efektywności poszczególnych substancji aktywnych. Na przykład bifentryna była najlepiej działającą w badaniach IOR substancją aktywną pyretroidów. Wrażliwość słodyszka, a więc i efekt zabiegu zależy zarówno od struktury chemicznej jak i formulacji poszczególnych środków zawierających pyretroidy i właściwe zastosowanie ich w ochronie rzepaku przed słodyszkiem nie musi oznaczać fiaska. Decydując się na użycie pyretroidu musimy jednak pamiętać by zabieg przeprowadzić bardzo precyzyjnie, w optymalnej fazie wzrostu rośliny, w warunkach optymalnej temperatury i przy prognozie bezdeszczowej pogody przez minimum 24 godziny. Nie wolno zapomnieć o bezpieczeństwie owadów zapylających, dla których pyretroidy są bardzo niebezpieczne. Słodyszki odporne na pyretroidy wykazują po zabiegu duże wzbudzenie. Są bardzo aktywne, latają, szybko przemieszczają się z rośliny na roślinę tak, że wydaje się, że jest ich bardzo dużo. W przypadku stwierdzenia wysokiej przeżywalności zwalczanej populacji zabieg należy powtórzyć najlepiej przy użyciu środka z innej grupy chemicznej. Wybór nie jest trudny, ponieważ do dyspozycji pozostają tylko dwie grupy. Najstarsza, stosowana od ponad 40 lat grupa związków fosforoorganicznych z jej równie starymi przedstawicielami – chloropiryfosem i fosalonem oraz stosunkowo młoda, choć już 10 letnia grupa chemiczna neonikotynoidów, ze znanym acetamiprydem stosowanym w Mospilanie 20 SP. W badaniach IOR w Poznaniu dwie z wymienionych substancji aktywnych: chloropiryfos i acetamipryd, działały na słodyszka rzepakowego lepiej niż większość pyretroidów, natomiast fosalon bardzo słabo. Efekt działania chloropiryfosu cieszy oko i ucho niektórych rolników, ponieważ owady giną szybko, a w łanie rzepaku nie widać i nie słychać odgłosów życia żadnych innych przedstawicieli tej grupy zwierząt, wśród nich niestety również tak potrzebnych rzepakowi pszczół i innych zapylaczy. Opady deszczu, które wystąpią po oprysku preparatami zawierającymi chloropiryfos znacznie osłabiają efekt zabiegu i wówczas należy zabieg powtórzyć. Wysoka toksyczność chloropiryfosu i innych związków fosforoorganicznych dla entomofauny i dla człowieka jest powodem, dla którego w wielu krajach między innymi w Niemczech wycofano je z ochrony rzepaku.
Zawarty w Mospilanie 20 SP acetamipryd jest neurotoksyną o specyficznym działaniu. Wielu rolników niepokoi fakt, że po zastosowaniu tego środka znajdują w kwiatostanach rzepaku pewien procent żywych owadów, które nie spadają z roślin tak jak pozostałe. Jest to prawda, ponieważ słodyszek rzepakowy, który z różnych względów nie pobrał odpowiedniej ilości toksyny, reaguje na nią odmiennie niż pozostałe szkodniki. Owady stają się nieruchliwe, nie są zdolne do lotu, są oszołomione, nie żerują i nie rozmnażają się, ale są na roślinach widoczne. W badaniach IOR stwierdzono, że zdecydowana większość zatrutych owadów po pewnym czasie ginie. Jeśli rzepak dojrzewa dłużej i nalot słodyszka trwa to zabieg tak jak w przypadku innych środków należy powtórzyć. W przypadku Mospilanu 20 SP, ze względu na jego systemiczne działanie, warunki pogody mają mniejszy wpływ niż przy pozostałych środkach. W łanie rzepaku chronionego Mospilanem 20 SP spotkamy pszczoły i inne owady zapylające, drapieżne i pasożytujące, co przyczynia się do zwiększenia masy nasion. W badaniach poletkowych przeprowadzonych w 2006 roku w stacji doświadczalnej IOR, masa nasion rzepaku chronionego Mospilanem 20 SP była wyższa niż chronionych pyretroidami i związkami fosforoorganicznymi. Jak widać z krótkiego opisu, żaden z zalecanych dziś w Polsce środków do zwalczania słodyszka rzepakowego nie jest idealny. Trudności występują zwłaszcza przy masowym pojawieniu się szkodnika, co miało miejsce w ostatnich latach w naszym kraju. Trzeba zdać sobie jednak sprawę, że przyszłość chemicznej ochrony roślin z pewnością nie będzie polegała na totalnym niszczeniu szkodników i wielu światłych rolników już dziś ma tą świadomość. W strategiach ochrony roślin uwzględniających integracje metod oraz narastanie odporności odchodzi się od dawek środków chemicznych mających zapewnić 100% śmiertelności zwalczanego gatunku. Dowiedziono, że takie dawki przyśpieszają zjawisko odporności i wywołują nieprzewidywalne, najczęściej negatywne zmiany w agroekosystemach. Idealny środek powinien szkodnika eliminować w okresie największej jego szkodliwości, niekoniecznie zabijając go. Koniecznie natomiast powinien oszczędzać owady pożyteczne – pszczoły i naturalnych drapieżców, które są sprzymierzeńcami rolnika w walce o wysoki plon. Być może w niedalekiej przyszłości takie środki lub dawki będą miały zastosowanie. Prekursorem takiego środka w stosunku do słodyszka rzepakowego jest Mospilan 20 SP, którego zastosowanie udowadnia, że niekoniecznie trzeba wszystkie szkodniki zabić by skutecznie ochronić plon.
Paweł Węgorek, Joanna Zamoyska – Instytut Ochrony Roślin w Poznaniu
Zostaw odpowiedź