Wiosna w ubezpieczeniach

Miały być powszechne i tanie. Czy są? – mowa o obowiązkowych ubezpieczeniach rolniczych. Z ostatnich danych wynika, że korzysta z nich tylko co 10 gospodarstwo.

W tym roku na dopłaty do obowiązkowych ubezpieczeń rolnych przeznaczonych będzie 300 milionów złotych. Jednak szturmu na biura firm ubezpieczeniowych nadal nie ma. Ale zainteresowanie ubezpieczeniami rolniczymi z roku na rok wzrasta.

Andrzej Janc, Concordia Polska Towarzystwo Ubezpieczeń Wzajemnych: dla przykładu w 2006 roku ochroną ubezpieczeniową w Polsce był objęty niecały milion hektarów, a już w roku 2009 ponad 2,8 miliona hektarów. Tak, więc zainteresowanie rośnie i dotyczy głównie ubezpieczeń od gradu.

Gradobicie obok ujemnych skutków przezimowania i wiosennych przymrozków wyrządza największe straty w rolnictwie. W ubiegłym roku tylko z powodu tego ryzyka odnotowano ponad 20 tysięcy szkód.

Andrzej Janc, Concordia Polska Towarzystwo Ubezpieczeń Wzajemnych: składka za ubezpieczenie zależy od rodzaju uprawy, od sumy ubezpieczenia, zależy też od terytorium. Im bardziej na południe kraju tym stawka za ubezpieczenie od gradu jest wyższa. Dla przykładu ubezpieczenie zbóż w środkowej Polsce, na sumę 2 tysięcy złotych – stawka kształtuje się na poziomie 10 zł i tyle płaci rolnik, dodatkowo 10 złotych płaci budżet państwa.

Choć stawki nie są zbyt wysokie to i tak dla wielu gospodarstw, szczególnie tych małych są to zbyt duże wydatki. Dodatkowo zakłady ubezpieczeń niechętnie ubezpieczają tereny najbardziej zagrożone. A jeśli już – to stawki są tak wysokie, że rolnikowi się to nie opłaca.

Artur Ławniczak, wiceminister rolnictwa: niestety firmy ubezpieczeniowe bardzo wysoko wyszacowały składki i jak trzeba zapłacić kilkaset złotych, za ubezpieczenie gospodarstwa, a nawet tysiąc – łącznie z uprawami, ze zwierzętami i OC to jest to spory wydatek w produkcji i większość rolników z powodów ekonomicznych, choć są i takie przypadki, gdzie z pewnego braku chęci, tego nie robi. Dlatego, pomimo, że są to ubezpieczenia obowiązkowe, rolnicy wolą płacić symboliczną karę – dwa euro za każdy nieubezpieczony hektar niż wykupić polisę. Jednak w tym roku sankcje mogą być bardziej dotkliwe.

Tadeusz Nalewajk, wiceminister rolnictwa: od 2010 roku wchodzi sankcja z tzw. Rozporządzenia wyłączeniowego, czyli w przypadku otrzymania przez rolnika pomocy z tytułu klęsk żywiołowych, jeśli będzie miał nie ubezpieczone minimum 50 proc. upraw to ta pomoc będzie o 50 proc. mniejsza. Według danych Komisji Nadzoru Finansowego w ubiegłym roku rolnicy wydali na ubezpieczenia 79 milionów złotych, rok wcześniej 109 w 2006 – 56, a w 2005 niecałe 30 mln.

Jak daleko nam do krajów Unii Europejskiej niech świadczy fakt, że w Polsce ubezpieczonych jest niecałe 30proc. upraw w Niemczech ponad 70%.

Redakcja Rolna TVP