Zamiast łąk – rzeka, zamiast ozimin – jeziora. Tak wyglądają użytki rolne gospodarzy z Suliszewa koło Drawska Pomorskiego. Dwa razy w roku rolnicy są zalewani i podobno…nie można im pomóc.
Na tych polach i łąkach, zamiast ciągników, czasami pojawiają się…kajaki, a turyści nawet nie wiedzą, że nie płyną rzeką tylko przez grunty rolnicze.
Bogdan Sienkiewicz – Dzierżawca gospodarstwa w Suliszewie: dla niech to wygodnie, nie muszą się szarpać z gałęziami i z resztami pozostawionymi na wodzie, ale to z naszej strony to mamy dobre poczucie humoru, bo widzimy, że jesteśmy dobrymi gospodarzami – ułatwiamy przepływ, ale poważnie tak jest.
W okolicach Suliszewa płynie rzeka Drawa, a do niej wpada rów melioracyjny odbierający nadmiar wód z pól i łąk. Rów jest regularnie czyszczony przez rolników, ale rzeka, podlegająca Regionalnemu Zarządowi Gospodarki Wodnej w Poznaniu – już nie. Ostatni raz jej brzegi były konserwowane 20 lat temu.
Eugeniusz Rocławski – Dzierżawca gospodarstwa w Suliszewie: była ona regulowana, pogłębiana i usuwane były drzewa zwalone do Drawy, krzaki usuwane i była bardziej drożna. Także na wiosnę ta woda, która spływała z pól, z rzek, z jezior to ubywała. A w tej chwili zastoje trwają nieraz i miesiąc, i dwa miesiące, no i są problemy, bo zboża są zalane, zboża giną, a na łąki nie można w terminie wejść.
Jeśli rolnicy nie zbiorą w terminie siana, mogą stracić dopłaty i zapłacić karę-trzykrotną wartość dotacji. Ale ponoszą też straty w plonach.
Bogdan Sienkiewicz – Dzierżawca gospodarstwa w Suliszewie: mimo, że podsiewamy łąki jest to taka syzyfowa praca. To co szlachetne zawsze po zalaniu zginie.
Siano jest potrzebne dla bydła, bo w gospodarstwie jest stado 90 sztuk krów mięsnych. Tymczasem z powodu niedrożnej rzeki w każdym sezonie zalane jest nawet 100 ha gruntów. Rolnicy proszą o pomoc i co roku interweniują w zarządzie gospodarki wodnej, ale bez skutku. Na prace konserwacyjne rzeki nie ma pieniędzy.
Andrzej Kisiel/OTV Koszalin Redakcja Rolna TVP
Zostaw odpowiedź