„Zapłaćcie kary lub oddajcie nam nasze pieniądze” – mówili włoscy producenci mleka zebrani przed parlamentem. Tysiące rozzłoszczonych rolników wyszło na ulice, bo rząd wstrzymał się z wpłatą do unijnego budżetu grzywny za przekroczenie limitów produkcji mleka. I pewnie nikt by nie miał nic przeciwko temu, gdyby nie to, że dostawcy regularnie płacili zaliczki na poczet kar.
Farmerzy czują się oszukani. Najpierw zebrano od nich pieniądze za nadprodukcję mleka, a teraz rząd nie chce ich oddać do unijnej kasy. Sprawę komplikuje fakt, że jedni rolnicy już wpłacili należny zwrot, a inni nie.
Aldo Crotti – producent mleka „Jestem wściekły, bo byłem w porządku. Z jednej strony chciałem by moja produkcja była opłacalna, z drugiej wiedziałem, że jeśli wytwarzam za dużo, muszę za to zapłacić. Więc albo inni również zapłacą kary, albo żądam zwrotu moich pieniędzy, bo mam wielkie długi do spłacenia.”
Sergio Marini – prezydent związku rolników Coldiretti „To z pewnością prowokacja, ale my na tą prowokację odpowiadamy kolejną. Są tylko dwie opcje. Albo władze szybko przeprowadzą kontrole i zmusza tych, co nie zapłacili do uiszczenia opłat, albo – jeśli kalkulacje są niewłaściwie – oddadzą pieniądze rolnikom.”
Podstawowe założenia do budżetu przyjęte przez Senat w zeszłym tygodniu przewidywały zawieszenie do końca roku zwrotu grzywny. Projekt musi jeszcze zaakceptować niższa izba parlamentu. Jeśli to zrobi, rząd ściągnie na siebie gniew nie tylko rolników, ale także unijnego komisarza do spraw rolnictwa – Daciana Ciolosa. Ten już zapowiedział, że uruchomi procedury, które zmuszą Włochów do oddania należnych unijnemu budżetowi pieniędzy.
Anna Katner Redakcja Rolna TVP
Zostaw odpowiedź