Do Europy wraca – dawno już tu nie widziana – pryszczyca. Bułgarskie władze zwołały sztab kryzysowy po tym jak u kilkunastu zwierząt testy potwierdziły obecność choroby. Zarządzono prewencyjny ubój.
Wyjątkowo zjadliwy wirus atakuje południowo – zachodnią część kraju. Na sygnał władz rozpoczęto rzeź zwierząt. Rolnicy są zrozpaczeni i nie godzą się na taki plan działania.
rolnik „Może Pan mi wytłumaczyć, czemu to my musimy cierpieć”?
Mirosław Naidenow – minister rolnictwa Bułgarii: „Wszystkie zwierzęta w wiosce muszą być zniszczone. Już ubito ponad 500 – przeszło 200 kóz, tyle samo krów i 80 świń”.
Ministerstwo twierdzi, że nie ma innego wyjścia, bo choroba jest wyjątkowo podstępna i trudno ją wyplenić. W Bułgarii nie było takiej epidemii od 15 lat.
Mirosław Naidenow – minister rolnictwa Bułgarii: „Za żadną cenę nie pozwolimy, by zniszczeniu uległa cała, krajowa hodowla, tylko po to, by chronić interesy grupy hodowców”.
Ale to nie przekonuje farmerów. Wprawdzie rząd obiecał im rekompensaty – za każdą ubitą sztukę otrzymają jej rynkową wartość – hodowców to nie zadowala. Dla nich przymusowa rzeź wiąże się z ogromnymi stratami, których mogą już nigdy nie odrobić.
Anna Katner Redakcja Rolna TVP
Zostaw odpowiedź