Ceny skupu mleka są nadal niskie, a eksperci szacują, że w najbliższych miesiącach raczej nie maja szansy wzrosnąć.
W końcu drugiego kwartału tego roku nasze mleczarnie płaciły średnio 86 groszy za litr mleka, czyli o jedną trzecią mniej niż półtora roku temu. Obecnie w wielu rejonach kraju 80 groszy to norma.
A jeszcze kilka lat temu, nikt nawet nie przypuszczał, że na tej gałęzi produkcji rolniczej nie tylko dobrze się nie zarobi, ale również sporo można będzie stracić. Dlatego rolnicy zaciągali kredyty i modernizowali obory, odnawiali stada mlecznych krów. Wszystko po to by zwiększyć ilość i jakość białego surowca.
Dziś już otwarcie mówi się o kryzysie w branży mlecznej. A zjawisko dekoniunktury nie dotyka jedynie naszych rolników, ale dotyczy również producentów w Unii Europejskiej i Stanach Zjednoczonych.
Dopłacać do produkcji nie chce nikt, dlatego część naszych gospodarstw mlecznych wycofuje się z chowu bydła mlecznego. Wyjściem może być obsadzenie obór bydłem mięsnym. Jednak to kolejne ryzyko, na które stać niewielu.
Ci, którzy utrzymują duże stada krów starają się ograniczać straty zwiększając produkcję i sprzedaż mleka. Praktycznie jest to działanie na bardzo krótki czas, gdyż grozi przekroczeniem przydzielonych kwot mlecznych, a co się z tym bezpośrednio wiąże, karami za nadprodukcję. Dziś jest już prawie pewne, że nasz kraj przekroczy przydzielony limit produkcji mleka.
Dlatego Ministerstwo Rolnictwa stara się by nasi rolnicy nie byli karani jeżeli w całej UE ilość produkowanego mleka nie przekroczy zaplanowanego limitu. W tej sprawie trwają oficjalne rozmowy z Brukselą.
Jednym z perspektywicznych rozwiązań tej trudnej sytuacji może być zwiększenie konsumpcji mleka i jego przetworów. Ale jak to zrobić jeżeli pomimo spadających cen surowca, ceny artykułów mleczarskich w sieciach handlowych wcale nie spadają. Dlatego podejmowane są próby konsolidowania branży.
Przetwórcy zachęcani są również do tworzenia regionalnych ośrodków promocji i dystrybucji wyrobów mleczarskich.
rolna.tvp.pl
Zostaw odpowiedź