Handel borówkami i grzybami znów stał się głównym, wakacyjnym zarobkiem mieszkańców podkarpackich wsi. Zwłaszcza dzieci i młodzieży, które za pieniądze z przydrożnego handlu kupują ksiązki. Takie sklepy z owocami z lasu na poboczu dróg stwarzają jednak niebezpieczeństwo wypadku. Policja przestrzega, by nie zatrzymywać się miejscach niedozwolonych, na zakazach i wzdłuż linii ciągłych.
Na podkarpackim, borówkowym szlaku co roku jest wioska Zapałów i sąsiednia Wólka Zapałowska. Droga uczęszczana przez kierowców jadących z Jarosławia do Lubaczowa czy do sąsiedniego województwa lubelskiego a nawet na Ukrainę. O klientów na towary z lasu nietrudno.
W sklepie pod gołym niebem w tym roku borówki kosztują 10 14 złotych za litrowy słoik, a kurki 12 złotych za kilogram. Całodzienny zarobek pozwala mieszkańcom spełnić konkretny cel.
Okolica wygląda na wymarłą. Wokół żadnych zakładów pracy. Latem owoce leśne przez kilka tygodni są więc źródłem zarobku. W tym roku jednak pogoda niezbyt była łaskawa dla zbieraczy.
Handel tak! Ale tylko pod warunkiem, że bezpieczny – uważają policjanci z drogówki.
Zasady bezpiecznej jazdy pozostają te same. Zakupy przy drodze nie zwalniają kierowców z przestrzegania przepisów. Na przykład tego, że nie wolno zatrzymywać się przy linii ciągłej.
Agata Tomczyk/OTV Rzeszów Redakcja Rolna TVP
Zostaw odpowiedź