W 30 dolnośląskich gminach dotkniętych powodzią komisje klęskowe szacują straty. To podstawa do uzyskania przez rolników rządowych zasiłków i kredytów preferencyjnych oraz unijnych dopłat bezpośrednich do upraw… których praktycznie juz nie ma.
Komisje mają dwa miesiące od dnia wystąpienia klęski na dokonanie szacunków strat.
W gminie Oława komisja klęskowa nawet nie musi wychodzić w pole. Tu straty widać gołym okiem. Ale protokoły napisać trzeba.
„Ani łuszczyn, nic się z tego nie zbierze.”
Zbigniew Grabowski – urząd gminy Oława „Do niektórych pól nie możemy dotrzeć, bo tam ciągle stoi woda, jedno wielkie bagno.”
W gminie zbiory straciło około 140 rolników. W wielu wypadkach straty są tak duże, ze nie ma mowy o odtworzeniu produkcji.
Roman Dziembowski – wieś Stary Górnik „Nic z tego nie da rady, nawet wejść na pole”
Dla rolników w takiej sytuacji pomoc państwa w postaci kolejnego kredytu klęskowego, nawet preferencyjnego, to tylko gwóźdź do trumny.
Stanisław Cholewicki – wieś Zakrzów „Jaki bank da mi kredyt? Pod hipotekę nie da bo już zastawiona, pod sprzęt też nie”
Pan Zbigniew Kuriata zamiast 25 hektarów ziemniaków ma teraz… plażę. Pole było w całości nawadniane. Koszt deszczowni i pomp 70 tys złotych. Jeszcze nie spłacone.
Zbigniew Kuriata – wieś Stary Górnik „Jeśli tych gruntów nie będę miał rekultywowanych to tracę w zasadzie miejsce pracy.”
Na budżetowe zasiłki w wysokości 2 lub 4 tysięcy złotych rolnicy mogą liczyć dopiero we wrześniu po zakończeniu prac przez komisje i rząd.
Jadwiga Jarzębowicz Redakcja Rolna TVP
Zostaw odpowiedź