Piętnaście ton wiśni z hektara

Piętnaście ton wiśni z hektara

Pogoda nie sprzyja w tym roku rolnikom i plantatorom. Narzekają prawie wszyscy. My spróbowaliśmy znaleźć zadowolonych. Trudna to sztuka, ale udało się wśród producentów wiśni. Kto w porę zadbał o wykonie wszystkich zabiegów agrotechnicznych, może teraz sezon zaliczyć do udanych i to pod każdym względem. Pozytywnym oczywiście.

Chojne pod Sieradzem. Piętnaście ton owoców z jednego hektara. A wszystko na ziemi piątej klasy, na plantacji emerytowanego lotnika, dla którego uprawa wiśni to hobby.

Zbigniew Kowalski – plantator wiśni z Chojnego pod Sieradzem: Ja jestem cały czas w kontakcie ze Skierniewicami, z Instytutem Sadownictwa, pani prof. Bielenin udziela mi rad tak, że telefonicznie wiemy dosłownie co do godziny, jak trzeba opryskać, żeby te choroby tutaj nie wchodziły i żeby wiśnia była taka, jak należy.

I jest „jak należy”. Łutówka, czyli polska odmiana wiśni, bardzo odporna na mrozy, sprawiła się w tym roku znakomicie. Tak wysoki plon musiał ktoś zebrać.

Pan Zbigniew nie miał żadnych problemów ze znalezieniem ludzi do zrywania owoców. Płacił co najmniej sześćdziesiąt groszy za kilogram. W szczycie zbioru na pięciohektarowej plantacji pracowało nawet sto pięćdziesiąt osób.

Paulina Witczak – studentka z Sieradza: Praca nie jest najlżejsza, trzeba uważać na osy, wiadomo, nie mogą ukąsić, trzeba odkładać dobre wiśnie, złe wiśnie oddzielać.

Na cenę skupu też nie ma co narzekać – dodają ogrodnicy.

Krzysztof Lisiecki/OTV Łódź Redakcja Rolna TVP