Już niedługo staniemy przed bardzo ważnym wyborem. Parlament będzie musiał zdecydować co zrobić z uprawami roślin genetycznie zmodyfikowanych. Nieraz przytaczaliśmy skrajne opinie, które są wciąż żywe na naszym rynku. Zobaczmy co o biotechnologii sądzą jej zwolennicy za zachodnią granicą.
To słynna kukurydza MON 810. Pierwszy transgeniczny gatunek dopuszczony do uprawy w Unii Europejskiej. Po co zamiany genów?
Zdaniem zwolenników biotechnologii to najprostszy sposób, aby zwalczyć tego insekta: omacnicą prosowiankę. Szkody, które powoduje w uprawach są ogromne. A dzięki manipulacjom genetycznym kukurydza wytwarza zabójcze dla omacnicy białko.
Heinz Degenhardt – Pioneer: Wystarczy odwiedzić te miejsce w chwili, gdy kukurydza jest atakowana przez omacnicę prosowiankę. Wtedy gołym okiem można zobaczyć różnice. Kukurydza z odpornością jest zdrowa, a ta zwykła wygląda dużo gorzej.
A teraz druga dopuszczona niedawno przez Brukselę transgeniczna roślina: ziemniak „Amflora”. W Niemczech takie uprawy to zaledwie 20 hektarów. Podczas, gdy kukurydza MON 810 jest skierowana do przemysłu paszowego, ziemniaki są ważne tylko dla producentów papieru.
Anja Klatt – BASF: Wyniki produkcyjne są takie same, ale skrobia jest zupełnie inna, może być w lepszym stopniu wykorzystana na potrzeby przemysłu celulozowego
Po co wprowadzać zmiany genetyczne w roślinach? Zdaniem zwolenników biotechnologii to proste. Potrzebujemy takich odmian roślin, które lepiej zniosą niedobory wody oraz inne efekty ocieplania się klimatu.
Odpowiedzią nauki na te problemy są właśnie organizmy zmodyfikowane. Dzięki manipulacjom genetycznym powstają odmiany bardziej odporne na szkodniki, choroby oraz niekorzystne warunki pogodowe.
A większe plony oraz mniejsze wydatki na środki ochrony roślin to produkcja bardziej opłacalna dla rolników. To kłamstwo twierdzą ekolodzy.
Joanna Miś – Greenpeace Polska: Uprawy GMO zawsze prowadza do skażenia środowiska naturalnego i jest to proces nieodwracalny. Nie istnieją uprawy GMO odporne na suszę, dające większe plony, niż gatunki naturalne.
Ale w tej sprawie nikogo przekonanego nie przekonamy do zmiany poglądów.
Hans Jorg-Jacobsen – Instytut Upraw Genetycznych, Uniwersytet w Hanowerze: Zdaniem naukowców obawy ekologów są nieuzasadnione. Nie znam badań, które wskazywałyby na szkodliwość organizmów genetycznie zmodyfikowanych. Potwierdziła to zresztą poprzednia niemiecka minister rolnictwa, która była z Partii Zielonych .Dla mnie dyskusja o szkodliwości GMO skończyła się.
A co na to rolnicy? Tu też zdania są podzielone choć w tym miejscu najłatwiej spotkać tych, którzy są niezadowoleni, że w Niemczech w zeszłym roku zakazano upraw kukurydzy MON 810.
Wolfgang Jorg – farmer: Jesteśmy bardzo rozczarowani decyzją swojego rządu. Myślę, że zostaliśmy pozbawieni ekonomicznych korzyści płynących z uprawy roślin GMO, których bezpieczeństwo zostało wielokrotnie potwierdzone przez badania.
A jakie to korzyści? Z szacunkowych wyliczeń wynika, że dzięki uprawie transgenicznej kukurydzy opłacalność produkcji wzrosła w Niemczech o niecałe 100 euro za każdy hektar. Ekolodzy podważają te dane.
Witold Katner Redakcja Rolna TVP
Zostaw odpowiedź