Okra, skręcone szyje, nasturcje o jadalnych kwiatach czy ogórki w kształcie cytrynek – uprawa tak egzotycznych warzyw to od kilkunastu lat pomysł na gospodarstwo pani Aliny Kowalskiej z mazowieckiego Żelechowa. A do tego miód z własnej pasieki i masa aromatycznych ziół. Bo wbrew w pozorom w naszym klimacie warzywne menu nie musi być wcale ubogie.
Squash, warzywo z rodziny dyniowatych. Duma pani Aliny, podobnie jak przepękla, o skórce podobnej do skóry krokodyla. Zdobycie ich nasion było możliwe tylko dzięki pomocy znajomych z całego świata.
Alina Kowalska – Żelechów: dobrze byłoby mieć dużo takich roślin, ale problem jest z nasionami. Bo ze sprzedaż to raczej nie
Gdy zaczynała swoje eksperymenty ludzie patrzyli na nią podejrzliwe. Bali się co to za „zielsko”, policja sprawdzała czy aby nie narkotyki.
Pierwsze zbiory kapusty pekińskiej zgniły bo nie było na nią chętnych. Ale już po rukolę restauratorzy sami zaczęli się zgłaszać. Teraz do nowości nikogo nie trzeba przekonywać.
Alina Kowalska – Żelechów: ludzie jeżdżą po świecie poznają nowe smaki, wracają i mówią tam jadłem to i to, a tego nie można kupić i na naszym stoisku widzą że to jest.
Warzywa i świeże zioła trafiają do zaprzyjaźnionych restauracji, renomowanych hoteli, rośnie także grono stałych odbiorów na cotygodniowych targach. Ale innych rolników wciąż trudno namówić aby zaryzykowali i zainwestowali w nieznaną produkcję.
Agnieszka Niemcewicz rolna.tvp.pl
Zostaw odpowiedź