Politycy dogadali się w sprawie kontrowersyjnej ustawy o prywatyzacji państwowych gruntów rolnych. Ministerstwo rolnictwa obiecało, że nowe przepisy nie będą dotyczyły gospodarstw do 300 hektarów. Ale na poparcie ze strony Federacji Dzierżawców nie ma co liczyć. To kosmetyczne zmiany, a projekt powinien trafić do śmieci przekonują dzierżawcy.
Posiedzenie podkomisji odbyło się za zamkniętymi drzwiami. Nie wpuszczone na nie ani dziennikarzy, ani przedstawicieli dzierżawców. Zamiast tego przybył na nie minister rolnictwa. Pod dwóch godzinach niespodziewanie okazało się, że osiągnięto wstępny kompromis.
Romuald Ajchler, poseł SLD „Minister zmienił generalnie podejście do tej ustawy. I jeszcze trochę i być może że gdzieś się spotkamy.”
Leszek Korzeniowski, poseł PO „Wyjaśnienia ministra Sawickiego zmieniają całkowicie obraz i charakter tej ustawy.”
Z kolei minister Marek Sawicki przekonywał, że nic wielkiego się nie stało, bo ustawa nie wzbudzała nigdy żadnych kontrowersji.
Marek Sawicki,minister rolnictwa „Tu nie było konfliktu między sejmem a rządem. Podkomisja miała kilka pytań, kilka wątpliwości, myślę żeśmy sobie wyjaśnili i zobowiązała się ze teraz przyspieszy prace.”
Skąd te dobre humory? Z relacji posłów wynika, że podczas spotkania minister zadeklarował pewne ograniczenie w obowiązywaniu ustawy. Przypomnijmy, że zakłada ona postawienie dzierżawcom swoistej propozycji nie do odrzucenia. Jeżeli dobrowolnie oddadzą 30% swojego gospodarstwa będą mogli część wydzierżawionej od państwa ziemi kupić na preferencyjnych warunkach.
Jeżeli nie przyjmą ofert będą mogli dzierżawić grunty do końca obowiązywania umowy, ale bez jakichkolwiek szansa na jej przedłużenie. Wczoraj uzgodniono, że z takiego mechanizmy będą wyłączone gospodarstwa do 300 hektarów. Opozycja chwali rząd za kompromis i obiecuje współpracę. Ale wątpliwości pozostają.
Henryk Kowalczyk, poseł PiS „Idea jest może niezła, ale obawiamy się że zabranie 30 % spowoduje zaskarżenie do Trybunału Konstytucyjnego i ta ustawa w ogóle nie wejdzie w życie. I to jest nasza główna obawa.”
A co na to wszystko sami zainteresowani, czyli dzierżawcy. Tu entuzjazmu nie ma. Mówi się raczej o nic nie znaczących kosmetycznych zmianach.
Mariusz Olejnik, Federacja Związków Pracodawców-Dzierżawców i Właścicieli Rolnych „W naszym przekonaniu to nic nie zmienia. Dalej stoimy na stanowisku, że jest to bezsensowna ustawa, która mówiąc kolokwialnie parceluje dzierżawców. A w dobie globalizacji myślę, że to jest niepotrzebne.”
Ministerstwo rolnictwa pozyskane od dzierżawców grunty zamierza sprzedawać okolicznym rolnikom na zamkniętych przetargach. Oferta ma być atrakcyjna finansowo. Pierwsza rata wpłaty ma wynieść 10% wartości ziemi. Reszta będzie rozłożona na kilka lat.
Witold Katner Redakcja Rolna TVP
Zostaw odpowiedź