Poznańska Gildia Rolno-Ogrodnicza chyli się ku upadkowi – skarżą się producenci i kupcy z całego kraju. Wszystko przez zmianę godzin otwarcia giełdy. Jest czynna od północy, a to zdaniem tych którzy na giełdzie handlują zdecydowanie za późno.
Dziewiętnasta. Od dwóch godzin przed Wielkopolską Gildią Rolno-Ogrodniczą tworzy się kolejka, choć bramy giełdy zostaną otwarte dopiero za kilka godzin. I tak jest od wielu miesięcy. Powód – kto nie wjedzie na początku o sprzedaniu całego towaru nie ma co marzyć. Koczujący każdego dnia przed bramą giełdy producenci i handlarze są coraz bardziej rozgoryczeni.
Sprzedawca: w zeszłym roku tego nie było, kupę lat temu tego nie było, co roku zmieniali godziny otwarcia giełdy. A w tym roku o 12 w nocy i co do minuty jest. 12 wybije a wcześniej nie wpuszczą.
Sprzedawca: jak ja o 16.00 wyjadę z domu, to w domu jestem dopiero na 10.00 rano. No to 20 godzin sprzedajemy to.
Sprzedawca: handel kwitnie przed giełdą. Dlaczego giełda nie jest otwarta o 17.00? Koczujemy do godziny 12.00 i czekamy co do minuty, żeby nas wpuścili.
Sprzedawca: ja nie rozumiem, dlaczego zrobili w ten sposób. Chociaż o 20.00 albo 22.00 to już jest inaczej. Przecież cała Północ nie przyjeżdża tutaj. Oni tracą na tym.
Zarząd Gildii ma swoje argumenty.
Grzegorz Hempowicz – Prezes zarządu WGRO w Poznaniu: on by chciał zebrać i sprzedać. Tylko żeby sprzedać to trzeba mieć jeszcze kupiec o tej określonej godzinie. Kupiec przyjeżdża o określonej godzinie, także dla wszystkich krótki handel jest bardzo dobry. A przede wszystkim dla towaru – a o to nam chodzi.
Z taką argumentacją absolutnie nie zgadzają się ci, którzy na giełdę przyjeżdżają po towar z całej Polski.
Kupiec: jestem kupcem z Koszalina, tutaj wywożę cały towar na Koszalin. Jeśli o pierwszej zacząłbym w nocy się ładować – a o drugiej u nas już towar muszę podać dla kupca – w nocy, a o pierwszej zaczyna się ładowanie na placu – nie ma takiej możliwości.
Kupiec: nie każdy może jechać na Warszawę, no bo z Koszalina to jest 250 kilometrów tutaj a na Warszawę to 500, a w dwie strony to jest 1000.
Od czasu zmiany godziny otwarcia – na poznańska giełdę przyjeżdża dużo mniej kupców, ale i coraz więcej producentów zaczyna handlować na innych polskich giełdach. Bogdan Ambroży sadownik spod Poznania pierwszy raz od siedemnastu lat – zamiast do stolicy Wielkopolski – towar wozi do Wrocławia.
Bogdan Ambroży – Sadownik z Rakówki: musimy pracować nocą, a druga rzecz, drugi problem to jest to, że straciliśmy wielu odbiorców.
Zarząd Gildii Rolno-Ogrodniczej jak na razie zmian godzin otwarcia giełdy nie planuje. Jak tłumaczą jego członkowie – jest to związane z planowanymi inwestycjami m.in. budową nowej hali.
Agata Kaczkowska/OTV Poznań rolna.tvp.pl
Zostaw odpowiedź