GMO na wolność

GMO na wolność

Czas ucieka, ale mimo to wciąż nie ma decyzji w sprawie zniesienia zakazu importu pasz GMO. Przedsiębiorcy domagają się od rządu jego uchylenia, a w przeciwnym razie straszą poważnymi konsekwencjami dla całej gospodarki. I wszystko wskazuje na to, że wygrają.

Polska co roku sprowadza 2 miliony ton pasz GMO wykorzystywanych do produkcji mieszanek paszowych. To podstawa w żywieniu drobiu, ale stosowana także w hodowli świń czy krów. Kupno soi innej niż genetycznie zmodyfikowana jest bardzo trudne, i bardzo kosztowane. Gdyby zakaz jej importu wszedł w życie odczuliby to zarówno rolnicy, przemysł spożywczy jak i konsumenci.

Adam Tański, Izba Zbożowo-Paszowa – „Grozi nam gwałtowny wzrost kosztów produkcji i cen żywności i również import mięsa w oparciu o pasze zmodyfikowane, bo inne kraje takiego zakazu nie wprowadzają.”

Stąd żądanie zniesienia zakazu, który ma zacząć obowiązywać po 2013 roku. Przedsiębiorcy twierdzą, że za podjęciem takiej decyzji przemawiają zlecone przez ministerstwo rolnictwa badania, które udowodniły, że pasze GMO są nieszkodliwe.

Józef Śliwa, Polski Związek Producentów Pasz – „GMO czyli konkretnie rośliny – tutaj soja i kukurydza – nie miały wpływu na zdrowie zwierząt i na jakość mięsa.”

Co na to rząd? Oficjalnej decyzji jeszcze nie ma. Ale chyba nikt w resorcie rolnictwa nie wyobraża sobie, aby zakaz kiedykolwiek wszedł w życie.

Kazimierz Plocke, wiceminister rolnictwa – „Wydaje mi się, że tutaj tak czy inaczej, po 2012 roku soja genetycznie zmodyfikowana w paszach będzie faktem.”

Ministerstwo rolnictwa chce, aby import transgenicznych pasz ograniczyła krajowa produkcja również bogatych w białko roślin strączkowych. Od tego roku każdy rolnik może liczyć na dodatkowe dopłaty bezpośrednie do ich uprawy.

Witold Katner Redakcja Rolna TVP