To miała być katastrofa. Duża i spektakularna, bo kończąca 6 letni okres nieprzerwanych wzrostów. Ale „czarne scenariusze” nie sprawdziły się. Eksport polskiej żywności w tym roku znów święci triumfy.
Po kilku latach wzrostu, wcześniej czy później musi nastąpić załamanie. Prognozy z początku roku były alarmujące, bo nieoczekiwanie pojawił się mocny powód: światowy kryzys. Ale rzeczywistość zaskoczyła po raz drugi.
prof. Andrzej Kowalski – IERGŻ: ku zdziwieniu wielu ekonomistów, polityków tak się nie stało. Dynamika eksportu produktami rolno-spożywczymi jest niezwykle wysoka, w pewnych momentach nawet szybsza niż było to w okresie sprzed kilkunastu miesięcy.
Obawy nie były bezpodstawne. 70% naszego eksportu żywności przypada na kraje Unii Europejskiej, które zostały mocno dotknięte spowolnieniem gospodarczym. Mimo to nie odbiło się to znacząco na wymianie handlowej.
Ryszard Smolarek – zakłady mięsne w Łukowie: okazał się, że polska żywność jest atrakcyjna i konkurencyjna cenowo.
Nie oznacza to, że nie obyło się bez problemów. Wciąż chyba najbardziej przeszkadza eksporterom niestabilny kurs złotówki do euro i dolara. Do tego doszła jeszcze sprawa słynnych „opcji”.
Producenci żywności też odczuli ten kosztowny sposób zabezpieczenia się przed ryzykiem kursowym. Ale zdaniem ekspertów opcji nie należy się bać. Problem w tym, aby z bankami podpisywać korzystne umowy.
prof. Ryszard Michalski – Instytut Badań Rynku, Konsumpcji i Koniunktur: opcje, są pożytecznym instrumentem zabezpieczanie się przed ryzykiem kursowym, pod warunkiem, że są zawierane z głową.
A jak będzie wyglądała przyszłość?. Zdaniem ekonomistów sprzedaż polskiej żywności za granicę będzie dalej rosła, choć kilkanaście najbliższe miesięcy może być bardzo niestabilnych.
Wiele zależy od kursu dodają przedsiębiorcy. Jeżeli euro ukształtuje się na poziomie 4 złote 10 groszy sprzedaż za granicę jest niezagrożona.
Witold Katner Redakcja Rolna TVP
Zostaw odpowiedź