Duńska metoda

W Danii zawrzało, gdy na jaw wyszedł sposób chowu trzody na tamtejszych fermach.

¼ prosiąt umiera zanim przeżyje miesiąc. To oznacza, że każdego dnia z duńskich hodowli do utylizacji trafia 25 tysięcy sztuk. Dlaczego tak się dzieje?

Wszystko przez chęć zysku i zwiększenie produkcji. Na wielu fermach hodowane sa super maciory, które rodzą kilkadziesiąt prosiąt na raz. To nieuchronnie prowadzi do osłabiania zwierząt- wiele z nich ginie od razu lub nie dożywa 4 tygodni.

Lene Juul Pedersen – Aarhus University: niektóre maciory mają 22, 23 a nawet 24 prosięta.

Michael Nielsen – hodowca: zawsze jest kilka sztuk, które nie mają dobrego startu, dlatego je odrzucamy.

A te słabe sztuki nie mają sił, by walczyć o pożywienie, lub są tak małe, że giną z wychłodzenia lub są miażdżone przez większe zwierzęta. Sprawa wzburzyła opinię publiczną, zainteresowały się nią organizacje broniące praw zwierząt i politycy.

Tage Leegaard – Partia Konserwatywna: tak nie może być. To sposób hodowli z której nie mogą być dumni ani konsumenci, ani politycy a przede wszystkim farmerzy.

Marlene Harpose – obrończyni praw zwierząt: powiem krótko – to niegodne i niemoralne.

Per Clausen – obrońca zwierząt: przepisy muszą być doprecyzowane. W miocie powinno być tylko tyle prosiąt, iloma może zająć się jedna maciora. Nie więcej.

Dan Jorgensen – eurodeputowany – przesłał w tej sprawie apel do Komisji Europejskiej. Uważa, że takie działania farmerów są niezgodne unijnymi przepisami o dobrostanie zwierząt.

Anna Katner Redakcja Rolna TVP