Wracamy do palącego problemu, czyli dopłat do upraw tytoniu. Zdaniem plantatorów sytuacja, w której się znaleźli wymaga natychmiastowego rozwiązania, w przeciwnym wypadku przepadną ich szanse na europejskim rynku, a w kraju plantacje będą masowo likwidowane.
Pali nam się grunt pod nogami – tak dobitnie podsumowuje sytuację tytoniarzy Rafał Halik, jeden z ponad czterystu plantatorów tytoniu z okręgu grudziądzkiego. Podkreśla, że drewno do budowy wiat, olej, środki ochrony roślin i nawozy zdrożały, a dopłaty są niższe.
Rafał Halik – plantator tytoniu z Grudziądza: Koszt produkcji jest potężny, bez dopłat produkcja nie będzie rentowna i po prostu nie będzie nam się opłacać.
Plantatorzy uważają, że bez dopłat jakościowych nie mają szans w starciu z zagraniczną konkurencją.
Grzegorz Szlitkus – plantator, Kujawsko-Pomorska Izba Rolnicza: Jest to duży minus, plantatorzy będą musieli ograniczać produkcję i zadać sobie pytanie – co dalej?
Nawet jeśli część z nich przetrwa najbliższe miesiące, to i tak są skazani na przegraną w batalii o klienta na europejskim rynku.
Grzegorz Franek prezes Kujawsko-Pomorskiego Zrzeszenia Plantatorów Tytoniu: Bezrobocie w powiecie grudziądzkim wynosi 30%, a wzrośnie z pewnością, bo wielu plantatorów już teraz wie, że w takiej sytuacji nie są w stanie ciągnąć tego dalej.
Pojawił się również inny problem. Komisja Europejska rozpoczęła rozmowy o wprowadzeniu całkowitego zakazu stosowania dodatków, które zmieniają smak i zapach papierosów. Konsekwencją takiej polityki Unii, może być likwidacja ponad 40 procent potencjału uprawy tytoniu w Polsce, w szczególności popularnej na Pomorzu uprawy tytoniu typu Burley.
Maria Sikorska/OTV Bydgoszcz Redakcja Rolna TVP
Zostaw odpowiedź