Jest podaż i jest popyt brakuje tylko dobrych przepisów. Czy tak zwane produkty lokalne mają szansę wyjść z szarej strefy? Pierwsze korzystne zmiany już są, czas na następne mówią producenci.
Chętnych aby smakować lokalne specjały nie brakuje. Nie ma też problemów z ich sprzedażą.
Wioletta Gzik Janiak „Z tego co zauważyłam po swoim punkcie sprzedaży coraz więcej społeczeństwa chce się odżywiać zdrowo, szuka tych zdrowych naturalnych produktów a przede wszystkim pieczywa żytniego”. Problem w tym, że niewielu producentów działa zgodnie z prawem.
Producent sera „To jest raczej hobby moje. Nie utrzymuję się z produkcji serów”.
Możliwość legalizacji produkcji dają nowe przepisy o tak zwanej działalności, marginalnej, lokalnej i ograniczonej. Dotyczy to produktów pochodzenia zwierzęcego. Ale niewielu producentów decyduje się na rejestrację działalności.
Producent sera „Gdybym zaczął od legalizacji a potem by coś nie wypaliło no to co by wyszło. Straciłbym duże pieniądze, własne pieniądze i nic by z tego nie było”.
Producent wędlin „Dopóki te przepisy się nie zmienią. Jeżeli produkcja ma być MOL do 400 kg tygodniowo, to gdzie ja to sprzedam? 400 kg to trzeba mieć ileś sklepów ileś zamówień żeby to gdzieś sprzedać”.
Nowe przepisy nie wszystkich jednak traktują równo. Wytwarzanie produktów pochodzenia roślinnego na razie jest skazane na szarą strefę.
Izabela Byszewska – Izba Produktów Lokalnych i Regionalnych „Obowiązują tutaj ogólne przepisy o bezpieczeństwie i higienie żywności, nie ma takiej specjalnej ustawy lub rozporządzenia jak jest w przypadku produktów pochodzenia zwierzęcego”.
Urszula Milczarek MODR Bielice „To są przepisy, których w tych gospodarstwach w tych miejscach nie można przestrzegać bo się nie da tak jak w firmach dużych komercyjnych”.
Jeszce inny rozdział stanowią alkohole. O tym, że tradycja ich wytwarzania i smakowania istnieje od wieków, nikogo przekonywać nie trzeba.
Izabela Byszewska – Izba Produktów Lokalnych i Regionalnych „Jesteśmy jedynym krajem w Europie, jedynym członkiem Unii Europejskiej gdzie rolnicy nie mogą legalnie wytwarzać lokalnych, regionalnych trunków”. Resort rolnictwa zapewnia, że problem widzi. Ostatni pomysł na jego rozwiązanie to 70 milionów euro dla lokalnych targowisk.
Tadeusz Nalewajk – wiceminister rolnictwa „To jest myślę dość spora kwota, jeżeli by ten program wszedł to by w całej Polsce były jednakowe stoiska dla sprzedaży produktów pochodzenia rolniczego przetworzonych przez rolników”.
Pytanie tylko, czy lokalne specjały będą mogły być sprzedawane legalnie, czy tradycyjnie … spod lady.
Dorota Florczyk Redakcja Rolna TVP
Zostaw odpowiedź