Wszystko drożeje, nasze tanieje a my liczyć umiemy – ceny świń sięgnęły dna. A hodowcy coraz głośniej zaczynają mówić o zmowie cenowej zakładów mięsnych.
Nie dość, że jesteśmy biedni to będziemy jeszcze biedniejsi mówi Andrzej Nowak. Czy komuś zależy na tym, aby doprowadzić do upadku gospodarstw zajmujących się hodowlą trzody – pyta rolnik.
Andrzej Nowak – wieś Złota: Ściąga się żywe tuczniki z Niemiec i ściąga się mięso. Słyszę co mówię kierowcy co wożą do zakładów trzodę i tu mi opowiadają to.
W niektórych regionach w ubiegłym tygodniu ceny tuczników nagle spadły o 50 a nawet 70 groszy za kilogram. Rolnik wylicza, że do każdej sztuki musi dołożyć przeciętnie 80 złotych. Przy produkcji dwóch i pół tysiąca sztuk rocznie straty są ogromne.
Andrzej Nowak – wieś Złota: Ja tu mam z 10 lat wstecz faktury gdzie za tucznika brałem … w tej chwili jest 3,40 a tu było 4,25 cena.
Zdaniem rolników najgorsze jest to, że koszty produkcji cały czas rosną.
Andrzej Nowak – Karolków Rybnowski: Dwa lata temu też był taki dołek, ale mieliśmy inne warunki, zboże było stosunkowo tańsze, a środki produkcji na innym jeszcze poziomie jak teraz.
Bo teraz ceny pasz z każdą kolejną dostawą są coraz wyższe, a zdobycie jęczmienia graniczy już prawie z cudem. Dlatego ceny tuczników też powinny iść w górę a nie spadać – mówią rolnicy.
Daniel Antczak – Świnice Warckie: Według nas to powinny kosztować tuczniki 4,50 co najmniej.
Teraz o takich cenach nie ma jednak co marzyć. Rolnicy nie tracą jednak nadziei. Ich zdaniem za pół roku, każda świnia może być na wagę złota. Pytanie tylko ilu hodowców do tego czasu zostanie na rynku.
źródło: Dorota Florczyk Redakcja Rolna TVP
Zostaw odpowiedź