As w rękawie

As w rękawie

Dzisiaj w Wilnie kolejne konsultacje na temat przyszłości Wspólnej Polityki Rolnej. Jak zwykle będziemy zabiegać o to, aby po roku 2014 wyrównać dopłaty bezpośrednie między nowymi, a starymi państwami członkowskimi. Ale coraz częściej słychać głosy, że realizacja tego celu może być ekstremalnie trudna. To co działa na naszą korzyść to fakt, że ważne negocjacje na ten temat będą odbywać się podczas polskiej prezydencji w UE.

To obecnie najważniejsza rzecz w pracach ministerstwa rolnictwa. Pozostałe nawet najbardziej kontrowersyjne tematy spychane są na boczny tor. To jak będzie wyglądała unijna polityka rolna w nowej perspektywie firanowej w latach 2013-2020 zadecyduje w dużym stopniu o tym jak będzie dalej rozwijać się polska wieś.

Krzysztof Jurgiel, poseł PiS: powinniśmy postawić pytanie. Czy jest zgoda Komisji Europejskiej na to, aby wszyscy członkowie UE mieli równe warunki. Takiej odpowiedzi nie mamy.

Odpowiedzi nie ma i w najbliższych miesiącach nie będzie. Ostateczne decyzje zapadną dopiero w 2012 roku. Ale z wypowiedzi – mniej lub bardziej oficjalnych – wynika, że o wyrównaniu dopłat bezpośrednich, czytaj zwiększeniu dopłat do nowych państw członkowskich możemy zapomnieć.

Mariusz Gołębiowski, ZZR Ojczyzna: Wspólnej Polityki Rolnej nie ma i po 2013 roku nie będzie. Nie będzie wyrównania dopłat. To wyraźnie mówią Komisarze UE. Ciśnie się drugie pytanie, a dlaczego nie będzie – a kto za to zapłaci.

Rządowi negocjatorzy przyznają, że to co jest oczywiste dla grupy nowych państw członkowskich, w tzw. starej UE wywołuje ostry sprzeciw.

Artur Ławniczak, wiceminister rolnictwa: na pewno trzeba ostry bój stoczyć, aby nowe kraje w tym Polska szczególnie miała takie same pieniążki jak inni rolnicy. Oczywiście jest tutaj zdecydowana niechęć starych krajów aby nie wyrównać tych płatności. Jest to dla nich korzystniejsze.

I nie ma się co dziwić mówi opozycja, która na marginesie popiera działania rządu w sprawie wyrównywania wysokości dopłat bezpośrednich.

Wojciech Pomajda, poseł SLD: nie ma wspólnego interesu. Poszczególne państwa mają swoje interesy. Nie widać tutaj momentu – przynajmniej na tym etapie dojścia do konsensusu.

Nasz rząd ma jeszcze jednego asa w rękawie. W 2011 roku przewodnictwo w UE przejmują najpierw Węgrzy, a potem my. W tym czasie będą toczyć się najważniejsze negocjacje nad wysokością kolejnego unijnego budżetu oraz jego priorytetów. Nie ukrywamy, że dzięki temu uda nam się ugrać coś dla siebie.

Artur Ławniczak, wiceminister rolnictwa: prezydencja węgierska i polska – podobnych krajów, które mają zbieżne interesy na pewno nam pomoże, bo większość kluczowych uzgodnień będzie podczas naszej prezydencji.

Trzeba pamiętać, że wysokość unijnego budżetu a co za tym idzie dopłat bezpośrednich to nie jedyne punkty sporne. Ostra walka będzie się toczyć także o kształt kolejnego PROW oraz możliwość przeprowadzania rynkowych interwencji.

Witold Katner Redakcja Rolna TVP