Zimą czeka nas stabilizacja na rynku mleka. A to oznacza, że systematyczny wzrost cen surowca zostanie zatrzymany. Takiego zdania jest już coraz więcej ekspertów, którzy przypominają, że na rynek wkroczą dwaj poważni gracze Australia i Nowa Zelandia.
Na razie jednak ceny mleka powoli ale systematycznie pną się do góry. To co rozkręca rynek to popyt. Spore ilości produktów mleczarskich kupuje nie tylko Europa, ale także Rosja i Chiny. Dzięki temu większość rolników za litr mleka otrzymuje około 1 złotego. Opłacalność jest przyznają hodowcy ale dodają, że to zbyt mało, żeby myśleć o inwestycjach.
Mirosław Tondera, rolnik Nowy Oryszew: to jest tak rynek niestabilny, że za pół roku może się okazać, że mleko będzie poniżej złotówki i co wtedy?
Takiego scenariusza nikt jak na razie nie przewiduje. Bardzo prawdopodobne jest za to zatrzymanie wzrostów z końcem roku. Wtedy średnia cena mleka w skupie w spółdzielniach mleczarskich może sięgnąć 1 złotego i 7 groszy.
Klemens Ciesielski, Krajowe Stowarzyszenie Mleczarzy: Nowa Zelandia, Australia wejdą już wczesną wiosną w szczyt mleczarski i sądzę, że ten rynek światowy, to zapotrzebowanie Rosji i Chin będzie zaspokojone.
W ciągu 6 miesięcy wartość polskiego eksportu produktów mleczarskich wzrosła o blisko ¼ i przekroczyła 564 miliony euro.
Stało się tak nie tylko dzięki naszym głównym odbiorcom, takim jak Niemcy, Czechy czy Włosi, ale także za sprawą Rosji, która w ostatnim czasie trzykrotnie zwiększyła zakupy w Polsce i tym samym awansowała na 6 miejsce, pod względem wielkości zakupów na naszym rynku.
Radosław Bełkot Redakcja Rolna TVP
Zostaw odpowiedź