Rolnicze składki bardziej realne

Składka za rolników nie będzie już zależeć od ceny skupu żyta. Ministerstwo Zdrowia skierowało wczoraj do konsultacji projekt zmian w ustawie o zakładach opieki zdrowotnej, uzależniający wysokość składki od minimalnej płacy.

O zmiany w mechanizmie zabiegał m.in. Narodowy Fundusz Zdrowia. Wahania cen żyta powodowały, że nie był w stanie zaplanować, ile wyniosą rolnicze składki. W zeszłym roku nie doliczył się ok. 700 mln zł, a wszystkie rolnicze składki opiewały na niespełna 3,9 mld zł. Podczas gdy koszty świadczeń medycznych i refundacji leków rosną, ceny zboża spadają.

Uzależnienie od płacy minimalnej gwarantuje, że składka nie będzie spadać, a nawet może rosnąć. – Minister Ewa Kopacz wykonała właściwy zabieg. Zlikwidowała patologię, jaką było uzależnianie składki od cen żyta – mówi nam Marek Wójcik, ekspert Związku Powiatów Polskich i szef rady małopolskiego oddziału NFZ.

Składkę za rolników ubezpieczonych w Kasie Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego i tak opłaca budżet państwa. Dlatego to, czy projekt przejdzie w Sejmie, zależy w praktyce od decyzji resortu finansów. Propozycje resortu zdrowia wypracowywano w zespole, w którym byli też przedstawiciele MF.

Według szacunków ministerstwa zdrowia, gdyby ustawa weszła w tym roku – choć ma wejść od przyszłego – dochody NFZ byłyby wyższe o 763 mln zł. Obecnie rolnicza składka jest równa cenie połowy kwintala żyta pomnożonej przez liczbę hektarów użytków rolnych w ramach gospodarstwa. Po zmianach liczba hektarów przemnażana ma być przez 25 proc. minimalnej płacy. A od tak uzyskanej kwoty wyliczana 9-proc. składka – tyle płacą od pensji pracownicy.

Składka z ZUS pozostanie bez zmian. Jak dowiedział się „Parkiet”, mimo kryzysu była w zeszłym roku nawet wyższa niż pierwotnie planowano.

Aleksandra Kurowska PARKIET