Rolnicy są zaniepokojeni rosnącą populacją bobrów i proponują, by czasowo przestać je chronić. Zwierzęta niszczą umocnienia przeciwpowodziowe i robią tamy na rzekach, co prowadzi do tego, że pola zalewane są wodą.
Zniszczeniu ulega kilkadziesiąt tysięcy drzew rocznie. Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska zapowiada, że w tym roku przygotuje strategię gospodarowania populacją bobrów.
Po drugiej wojnie światowej szacowano liczbę bobrów tylko na około tysiąc; zamieszkiwały jedynie tereny północno-wschodniej Polski. Szybki wzrost liczebności bobrów to wynik realizacji programu odbudowy populacji, który był prowadzony od 1974 r. Hodowlę tych zwierząt prowadzono w Zakładzie Doświadczalnym Polskiej Akadami Nauk w Popielnie na Mazurach.
W efekcie w 1982 r. bobrów było w Polsce 1,8 tys., w połowie lat 90. już 7,5 tysiąca. W 2003 r. odnotowano 20 tysięcy gryzoni; pięć lat później aż 58,8 tysięcy.
Najwięcej bobrów żyje w województwie podlaskim – ok. 15 tysięcy, najmniej w woj. śląskim (ok. 210 osobników).
Gryzonie wyrządzają coraz większe szkody w rolnictwie. I dlatego na początku stycznia Krajowa Rada Izb Rolniczych (KRIR) wystąpiła do ministra środowiska z wnioskiem o ograniczenie ich liczebności.
Michał Cieślak z KRIR powiedział PAP, że Izbom zależy na tym, by nie dopuścić do wzrostu populacji bobrów. Podkreślił, że zwierzęta przemieszczają się w coraz nowe rejony i problem dotyczy już całej Polski. Jego zdaniem, sprawa jest bardzo poważna, gdyż nadmierna liczba bobrów przyczynia się do częstego podtapiania terenów. Bobry podkopują groble, osłabiają wały przeciwpowodziowe, niszczą stawy rybne, blokują przepusty drogowe i przepływy, co wielokrotnie kończy się zalaniem upraw rolniczych – wyliczał Cieślak.
Także w opinii Zarządu Wojewódzkiego Związku Spółek Wodnych w Bydgoszczy, który zaapelował o pomoc w rozwiązaniu problemu bobrów, liczebność zwierząt trzeba znacząco zmniejszyć, gryzonie te nie powinny podlegać ochronie w najbliższych dziesięciu latach.
W woj. kujawsko-pomorskim przez bobry zalewane są całe wsie – twierdzi przewodniczący Krajowego Związku Spółek Wodnych Waldemar Rudowski. Poinformował, że zwrócił się w tej sprawie do Rzecznika Praw Obywatelskich i czeka na interwencję.
Aby usunąć tamę zrobioną przez bobry, trzeba uzyskać zgodę od wojewody – powiedział PAP Ludomir Golaś z Powiatowego Związku Spółek Wodnych z Lublińca (woj. śląskie). Ale jeżeli nawet taka „konstrukcja” zostanie zniszczona, a bobry nadal pozostają na tym samym terenie, w krótkim czasie problem powróci. Rolnicy nie mogą walczyć z gryzoniami legalnie, więc robią to niezgodnie z prawem – ostrzeliwując je lub też napuszczając na nie wyszkolone psy, które duszą zwierzaki – mówił Golaś.
Sprawą szkód wyrządzanych przez bobry zajmuje się Generalna Dyrekcja Ochrony Środowiska. Jak przyznała rzecznik GDOŚ Monika Jakubiak, Dyrekcja w tej sprawie dostaje liczne pisma od rolników, leśników i rybaków. Chce sprawą zająć się w tym roku opracowując strategię dotyczącą populacji bobrów.
Bobry są pod ochroną i można je zlikwidować tylko w wyjątkowych przypadkach. W 2008 roku Regionalne Dyrekcje Ochrony Środowiska wydały 44 decyzje zezwalające na ich odstrzał.
Rzecznik wyjaśniła, że za szkody spowodowane przez bobry odpowiada Skarb Państwa. Pieniądze wypłaca regionalny dyrektor ochrony środowiska po oszacowaniu szkód. Według GDOŚ, wysokość odszkodowań w 2008 r. wyniosła ponad 4,3 mln zł, z czego ponad 1 mln zł wpłacono rolnikom z województwa podlaskiego. Zdaniem rolników odszkodowania nie rekompensują strat.
PAP
Zostaw odpowiedź