Producenci mleka mogą odetchnąć z ulgą. Po dwóch chudych latach przyszła pora na odrabianie strat. Większość zakładów mleczarskich płaci rolnikom nieco ponad 1 złoty za litr odstawionego mleka. W dodatku z tygodnia na tydzień stawki rosną.
Rok temu producenci mleka przeżywali prawdziwą klęskę. Ceny surowca odstawianego do mleczarni w niektórych rejonach kraju spadły poniżej 60 groszy za litr.
Tak niskiego poziomu nie notowano od lat. Efekt? Z powodu braku opłacalności z rynku wycofało się około 20 tysięcy rolników. Pozostali zwiększyli produkcję i obniżyli koszty. Dziś tej decyzji nie żałują, bo rentowność gospodarstw rośnie.
Antoni Piechociński, producent mleka, Bożejewo: Jeśli w sąsiednich mleczarniach opłaca się po 1,10, a ja mam 1,37, to się opłaca… Można coś odłożyć i zainwestować…
Czesław Mioduszewski, producent mleka, Nowe Wyżynki: To jest gałąź produkcji bardzo przyszłościowa.
Rosnące zapotrzebowanie na produkty mleczarskie sprawiły, że ceny mleka pną się w górę. Dziś średnia skupu w spółdzielniach mleczarskich przekracza złotówkę. Rolnicy liczą, że będzie jeszcze lepiej.
Żeby dobra opłacalność była te 1,50 powinno być.
Wzrost krajowych cen to efekt podwyżek na unijnym rynku. W lipcu zdrożało między innymi masło i mleko w proszku.
A ponieważ blisko ¼ naszej produkcji wyjeżdża poza granice, wzrost cen i wyższy popyt przełożył się na nasz rynek.
Według szacunków, dzięki dobrym trendom w handlu zagranicznym, tegoroczna wartość eksportu sięgnie 1 miliarda euro. Będzie o 120 milionów euro wyższa niż przed rokiem.
Stefan Żebrowski, OSM Piątnica: Przy tej cenie, obecnie opłacalność jest wysoka. Widać to po inwestycjach w gospodarstwach.
Eksperci przestrzegają jednak przed nadmiernym optymizmem. Rynek mleka to system naczyń połączonych. A ceny, które w krótkim czasie mocno już urosły – będą musiały w najbliższych miesiącach spadać. Tym bardziej, że produkcja w USA rośnie. Lepiej od oczekiwań zakończył się też sezon w Australii i Nowej Zelandii.
Radosław Bełkot Redakcja Rolna TVP
Zostaw odpowiedź