Nie moda, a konieczność

To nie chwilowa moda, ale konieczność wynikająca z naszych zobowiązań. W podkarpackiej gminie Zarzecze powstaje biogazownia. Ma wytwarzać energię odnawialną z kiszonek kukurydzy i gnojowicy – naturalnego odpadu w gospodarstwach. Pierwsi rolnicy z Zarzecza podpisali umowy z Polską Grupą Energetyczną na dzierżawę ziemi pod budowę fabryki energii odnawialnej. Bogazownia będzie kosztować 15 milionów złotych. Pod jej potrzeby rolnicy z Zarzecza i okolic mają uprawiać 500 hektarów kukurydzy.

Biogazownie rolnicze – bardzo popularne na zachodzie Europy – w Polsce są niemal zupełnie nieznane. Rolnicy z Zarzecza i okolic należą do wąskiego grona gospodarzy, którzy zaangażowali się w produkcję odnawialnej energii.

Andrzej Lalowicz z Rożniatowa szykuje się do wiosennego wysiewu bobiku. Ale chętnie na swoich polach wysiałby kukurydzę, pod potrzeby biogazowni, gdyby ta już ruszyła i oferowała opłacalną cenę. Ma też zbiornik z gnojowicą – kolejnym paliwem do produkcji odnawialnej energii.

Na maleńkie gospodarstwo, ale za to duże szczęście. Już czerpie zyski z przyszłej biogazowni. Wydzierżawił jej hektar ziemi za dobrą cenę, jakiej nie zdobyłby nawet ze sprzedaży najlepszej jakości zboża z tego samego areału.

Takie same umowy spisało z Energetyką 7 gospodarzy. Pod potrzeby nowej fabryki rolnicy będą uprawiać kukurydze na 500 set hektarach. To dla nich szansa na zarobek. Formalności pomogła załatwić gmina.

Pomysł zbudowania rolniczej boogazowni spodobał się Polskiej Grupie Energetyczna.

I choć wiejska biogazownia z Pełnatycz nie rozwiąże narodowego eko – problemu – może rozwiązać finansowy problem wielu gospodarzy. A przy okazji ogrzeje miejscowe osiedle ciepłem, które w procesie produkcji energii będzie zwykłym odpadem.

Anna Tomczyk/OTV Rzeszów Redakcja Rolna TVP