Szeroka rzeka wieprzowiny jaka płynęła do nas z zagranicy tak będzie dalej płynąć. W tym roku sprowadzimy nawet 400 tysięcy ton tego mięsa. Perspektywy na szybkie zmiany, jak na razie nie widać.
Wszystko przez brak opłacalności produkcji, który doprowadziło w zeszłym roku do rekordowo niskiego pogłowia trzody chlewnej. Teraz jest trochę lepiej, ale i tak bez importu zakłady mięsne nie mogą się obejść.
prof. Stanisław Stańko – SGGW „Niedobory rynkowe uzupełniamy importem, w ubiegłym roku co czwarty kilogram konsumowanego mięsa wieprzowego pochodził z importu”.
Najgorsze jest to, że opłaca się kupować za granicą nie tylko mięso, ale także żywiec. A eksport stoi.
Tadeusz Blicharski – Polski Związek Hodowców i Producentów Trzody Chlewnej „Polsus” „Nieznacznie rośnie nam eksport, ale znacząco rośnie nam import wieprzowiny. Do tego dochodzi jeszcze spory import prosiąt”.
Przez pierwsze pięć miesięcy tego roku zdążyliśmy już sprowadzić 200 tysięcy ton wieprzowiny. Prognozy mówią, że pod koniec import będzie dwa razy większy. I trzeba się spodziewać utrzymania tego trendu. Na szybkie odbudowanie pogłowia trzody chlewnej nie ma bowiem co liczyć. Zagrożeniem dla jego odbudowy mogą być obecne wysokie ceny zbóż. Choć zdaniem przemysły mięsnego pasze niekoniecznie muszą zdrożeć.
Maciej Duda – właściciel zakładów mięsnych „Ten wzrost zbóż nastąpił głownie w zbożach konsumpcyjnych, co się nie przełoży na wzrost cen pasz trak bardzo. My zakładamy, ze ten wzrost cen pasz będzie dużo niższy niż prognozy na rynku, bo jest bardzo dużo zboża paszowego, które aż tak drogie nie jest”.
Z obliczeń GUS-u wynika, że pogłowie trzody chlewnej pod koniec marca wynosiło 14 milionów sztuk. To zaledwie 5% więcej niż w rekordowo niskim zeszłym roku.
Witold Katner Redakcja Rolna TVP
Zostaw odpowiedź