Nie będzie szybkiego porozumienia w sprawie liberalizacji handlu towarami rolnymi między krajami należącymi do Światowej Organizacji Handlu – uważa amerykański ambasador przy WTO.
Pesymizm czy realizm? – raczej to drugie, bo najwięksi gracze na światowych rynkach nie chcą wziąć odpowiedzialności za zmiany. Wciąż przeważają interesy narodowe, a do tego w trudnych ekonomicznie czasach, klimat nie sprzyja porozumieniom handlowym.
Każdy kalkuluje, by nie stracić. Amerykanie np. nie chcą znieść dotacji dla rodzimych producentów bawełny, zanim nie będą mieli pewności, że Chińczycy otworzą swój rynek również i dla nich.
Wówczas rezygnacja z subsydiów nie będzie tak bolesna, bo znacznie powiększy się rynek zbytu. Takie przykłady można mnożyć.
Choć powodzenie negocjacji w największym stopniu zależy od USA i Unii Europejskiej, wielu polityków podkreśla, że Chiny, Indie i Brazylia również powinny wziąć na siebie odpowiedzialność, bo to liczące się światowe, gospodarki.
Już wiadomo, że ustalony na szczycie G20 termin zakończenia dziewięcioletniej rundy z Doha na ten rok jest nierealny.
Anna Katner Redakcja Rolna TVP
Zostaw odpowiedź