Przyszłość robotyzacji doju krów w Polsce

Ojczyzną robotów udojowych jest Europa. To tu już w połowie lat siedemdziesiątych ubiegłego stulecia podjęto prace studialne w zakresie systemów doju zrobotyzowanego. Działo się to jednocześnie w Holandii, Wielkiej Brytanii i w Niemczech.

Na początku lat osiemdziesiątych w tworzenie robota włączył się przemysł. W 1992 roku zaczęto w Holandii próby z pierwszym robotem udojowym. Był on dziełem zakładów Lely. W 1997 roku pracowała już setka robotów udojowych firmy Lely o handlowej nazwie Astronaut (dzisiaj jest ich około 9000). Na przełomie lat 1998/1999 na rynku pojawiły się roboty firm: DeLaval (VMS), Fullwood (Merlin – bliźniak Astronauta) i Westfalia Landtechnik (Leonardo). Pod koniec 2005 roku w ponad 3000 gospodarstw na świecie doiło się robotami około trzystu tysięcy krów, uzyskując od nich rocznie ponad dwa miliony ton mleka. W 2007 roku roboty zainstalowane były już w około 3800 gospodarstw na świecie. Dynamika wdrażania robotów udojowych do obór wykazuje wyraźną tendencję wzrostową. Firma DeLaval potrzebowała 229 miesięcy na sprzedanie pierwszego tysiąca robotów udojowych. Drugi tysiąc robotów sprzedawano przez 86 tygodni, a na ulokowanie w oborach trzeciego tysiąca robotów starczyło zaledwie 39 tygodni.

Robot udojowy zintegrowany jest z komputerowym systemem zarządzania stadem krów. Do niego podłączone są urządzenia: identyfikacyjne, żywieniowe, udojowe, lokalizacji i oczyszczania strzyków oraz zakładania i zdejmowania kubków udojowych, bramki segregacyjne, waga dla krów oraz sterowniki i mierniki (przepływu i parametrów mleka oraz aktywności motorycznej krów). Wszystko razem stanowi system doju zrobotyzowanego, określanego symbolami: AMS, VMS, RDS lub RMS. Pod symbolami kryją się pierwsze litery angielskich słów definiujących system doju: A – automatycznego, V – dobrowolnego, czy też R – zrobotyzowanego.

W stosunku do konwencjonalnego doju maszynowego dój zrobotyzowany odróżnia się przede wszystkim całkowitym wyeliminowaniem pracy fizycznej w trakcie pozyskiwania mleka od krowy. Rolę człowieka w całości przejęły urządzenia automatyczne. W ten sposób zlikwidowano najbardziej zawodne ogniwo w procesie doju mechanicznego. Zniwelowane są ewentualne błędy i zaniedbania dojarza oraz w większym stopniu uwzględnia się wymagania fizjologiczne krowy. Wymię krowy traktowane jest zawsze jednakowo, a dój przebiega w powtarzalnych warunkach. Zawsze stosowany jest dój ćwiartkowy. Nie ma więc klasycznego aparatu udojowego (kolektor + kubki udojowe), a jedynie cztery oddzielne kubki udojowe, które działając automatycznie zakładane są indywidualnie i zdejmowane dopiero po całkowitym wydojeniu danej ćwiartki wymienia.

Robot udojowy wykonuje za człowieka wszystkie czynności: rozpoznaje krowę, czyści i pobudza strzyki, zakłada kubki udojowe, po zakończeniu doju zdejmuje je w kolejności wydojenia ćwiartek wymienia, myje kubki udojowe po każdej krowie i wykonuje oprysk higieniczno-dezynfekujący strzyków po doju. Dokonywany jest automatycznie pomiar wielkości udoju i oceniana jest jakość mleka. Przy okazji doju robot wydaje krowie porcję granulowanej paszy treściwej, co zachęca ją do podejścia do robota i oddawania mleka. W żywieniu krów dojonych robotami zalecany jest system PMR, z tym, że powinno spełnić się parę warunków. Część dawki paszy, podawana do koryta, pokrywać powinna zapotrzebowanie na poziomie założonej średniej dziennej produkcji mleka np. 25 kg. Resztę stanowić ma zgranulowana pasza treściwa wydawana dodatkowo krowom przez robot w ilościach proporcjonalnych do ich zmiennej wydajności. Minimalna dzienna dawka granulatu, który musi być bardzo smakowity, ustalana jest na 2 kg, co motywuje wszystkie dojone krowy do odwiedzenia robota.

Użytkowanie robota udojowego pozwala zwiększyć wydajność mleczną krów o 11% w stosunku do wydajności osiąganych przy tradycyjnym dwukrotnym w czasie doby doju w dojarni. Dobrowolnie krowy podchodzą do robota 2-3 razy dziennie. Teoretycznie robot pozwala dokonać oszczędności nakładów robocizny rzędu 30-40%, ale w rzeczywistości może to być tylko 10%. Zamiast rutynowej obsługi dojarki realizowane są inne prace, niemożliwe do wykonania w trakcie doju tradycyjnego. Zaangażowanie obsługującego odbywa się jednak w elastycznym czasie. Prowadzi się bezpośrednie obserwacje krów oraz pracuje z komputerem, bez czego nie można się obejść.

Jedno stanowisko udojowe robota musi obsłużyć w czasie doby około 60 krów dojnych. W tym czasie robot potrzebuje zwykle 2 godzin na samoczynne wykonanie kilkakrotnego mycia całej instalacji udojowej. Zwierząt się wtedy nie doi. Pozostają 22 godziny do „wykorzystania” przez krowy. Teoretycznie rzecz biorąc, przy założeniu dobowej częstotliwości dojów statystycznej krowy na poziomie 2,7 razy na dobę, jeden dój może trwać średnio:

22 x 60 minut        1320
——————- =    ——-    ≈ 8 minut
2,7 x 60 krów         162

Decydując się na wprowadzenie doju automatycznego do obory trzeba bardzo dobrze zaprojektować żywienie, postawić na zapewnienie krowom wysokiego komfortu bytowania i dbać o ich zdrowie, czyli umożliwić korzystanie z warunków dobrostanowych. Krowy będą wtedy aktywne, a o to w zrobotyzowanej oborze chodzi.

W polskich oborach pierwsze roboty zaczęły pracować w 2008 roku. Kilka lat wcześniej firma Alima-Bis ze Środy Wielkopolskiej, jako pierwsza, zaprezentowała polskiej publiczności robota Merlin, wyprodukowanego przez brytyjskiego Fullwooda. Stało się to na poznańskich targach Polagra. Zainteresowanie było umiarkowane. Nikt nie przypuszczał, że właśnie rodzi się w Polsce rynek robotów udojowych. W tej chwili (styczeń 2010 r.) w naszym kraju pracują roboty udojowe: VMS, T!TAN i Astronaut A3 NEXT. W takiej kolejności były one montowane w naszych oborach. Można przyjąć, że do końca bieżącego roku będzie to w sumie kilkanaście robotów. Ich ilość zacznie rosnąć coraz szybciej. Trudno przyjąć inną prognozę, zwłaszcza, że obecnie w Holandii są już rejony w których nowymi, montowanymi w oborach urządzeniami udojowymi są wyłącznie roboty udojowe. Obecność naszego kraju w UE pozwala na skorzystanie ze wsparcia inwestycyjnego i umożliwia natychmiastowy dostęp do nowych technik i technologii, również w zakresie automatycznego doju. Jest to w zakresie inżynierii rolniczej najszybciej rozwijająca się technologia. Przełamywane są kolejne bariery i gwałtownie rośnie ilość informacji ważnych dla rolnika. Nie dziwi nikogo, że współczesny robot udojowy potrafi określić elektroprzewodność mleka, oszacować liczbę komórek somatycznych, czy też sprawdzić prawidłowość barwy mleka. Rozpoczyna się wyposażenie robotów udojowych w systemy automatycznego pomiaru zawartości białka i tłuszczu w mleku oraz określania jego wodnistości. Lada chwila wykorzysta się rozpracowane już metody pomiarów poziomu mocznika, laktozy, betahydroksymaślanu, dehydrogenazy mleczanowej, a nawet hormonu progesteronu. Tym samym robot udojowy zastanie wprzęgnięty w system oceny żywienia a nawet w rozród.

Osoba pragnąca dzisiaj dokonać zakupu robota udojowego ma do wyboru wyroby oznaczane jako: Astronaut A3 NEXT, Galaxy Starline, Merlin, MIone, Proflex, RDS Futureline i VMS. Zostały one wymienione w kolejności alfabetycznej i bez podania producenta. Szczegóły techniczne i technologiczne robotów znaleźć można w Internecie lub zaraz na miejscu u wystawców na X Międzynarodowych Targach „Ferma Bydła” w Arenie. Polski rolnik posiadający lub planujący budować nową, wolnostanowiskową oborę, dysponujący areałem pozwalającym racjonalnie wyżywić stado 60-70 krów, lub wielokrotność tej liczby może myśleć i działać pod kątem wdrożenia u siebie automatycznego systemu doju. Trzeba przymierzać się do średniej wydajności mlecznej od krowy na poziomie 8000 kg, lub więcej. Wprowadzenie do obory robota poskutkuje dalszym wzrostem wydajności mlecznej.

prof. dr hab. inż. Marian Lipiński – Instytut Inżynierii Rolniczej, Wydział Rolnictwa i Bioinżynierii – Uniwersytet Przyrodniczy w Poznaniu