Producenci czereśni narzekają na sezon

Producenci czereśni narzekają na sezon

Za dużo na rynek krajowy, za mało na eksport. Producenci czereśni mają w tym sezonie sporo powodów do narzekania. Owoców bardzo dobrej jakości brakuje, a amatorów na nie jest wyjątkowo dużo.

Długa i ciężka zima, zimna wiosna i nieustannie padające deszcze to trzy czynniki, które spowodowały, że w tym roku czereśni na drzewach jest jak na lekarstwo.

Piotr Jakubczak, sadownik z grupy producenckiej Rajpol: a nie dość tego, że jest ich bardzo mało to jeszcze są bardzo kiepskiej jakości.

Czereśnie popękane z powodu nadmiaru wody nie nadają się do sprzedaży. A ile dobrej jakości owoców zostanie na drzewach, tego jeszcze nie wiadomo. Bo jak widać to największy przysmak ptaków.

Jacek Pruszkowski, sadownik z grupy producenckiej Rajpol: wszelkie metody straszenia ptaków po pewnym czasie zawodzą. Dlatego, że ptaki przyzwyczajają się do instrumentów odstraszania i już w tej chwili wystrzały z armatek tak jakby nie wpływają na ich zachowanie potrafią sobie nawet siedzieć na armatce.

Sadownicy bronią owoców wszelkimi możliwymi sposobami. Jest o co walczyć, bo w tym roku ceny czereśni dobrej jakości są wysokie. Jednak aby je sprzedać na eksport potrzebne są duże partie towaru, a z tym jest problem.

Piotr Jakubczak, sadownik z grupy producenckiej Rajpol: nie ma co wysłać to wszystko zostaje na rynku wewnętrznym i to powoduje zaniżanie ceny.

W tej sortowni przerabia się 30 ton czereśni na dobę. Na razie jak widać nawet nie została uruchomiona.

Dominik Woźniak, grupa producencka Rajpol: ta sortownia jest tylko do czereśni przeznaczona. Żadnych innych owoców nie można na niej robić, więc ten rok jest dla nas olbrzymia stratą, ponieważ obsługa nawet pomimo, że nie chodzą te maszyny one kosztują nas.

Z planowanych blisko 500 ton czereśni może uda się sprzedać zaledwie jedną piątą. A to bardzo komplikuje i tak już niełatwą sytuację ekonomiczną sadowników. Tym bardziej, że to już drugi taki trudny sezon z kolei. W ubiegłym roku owoce zgniły na drzewach.

Dorota Florczyk Redakcja Rolna TVP