Polskie białko do pasz, zamiast genetycznie modyfikowanej soji

Społeczeństwa wielu państw Europy w tym również mieszkańcy naszego kraju, obawiają się wprowadzenia upraw roślin genetycznie zmodyfikowanych. W krajach tych nie mniej obaw budzi produkcja pasz dla zwierząt, które zawierają genetycznie zmienione komponenty.

A ostatnich latach, w Polsce, nastąpił znaczny wzrost produkcji pasz przemysłowych. W efekcie zużycie surowców wysokobiałkowych znacznie wzrosło. W 2007 roku było to 3 miliony ton z czego 63% stanowiła genetycznie zmodyfikowana śruta sojowa.

Polski Sejm wprawdzie postawił barierę dla genetycznie zmodyfikowanych organizmów, jednak musiał ugiąć się pod naciskiem gospodarczych realiów i odroczył termin wejścia w życie stosownych przepisów.

Jednak moratorium się skończy, a problem pozostanie. Dlatego niezbędne są działania, które uprawę polskich roślin wysokobiałkowych uczynią opłacalną.

Temu celowi ma służyć rządowy program wsparcia produkcji roślin strączkowych. Jednak w obecnych realiach ekonomicznych uprawa grochu, bobiku czy żółtego łubinu, których nasiona skutecznie mogą zastąpić modyfikowaną soję, jest znacznie mniej opłacalna niż pszenicy czy żyta.

Dlatego potrzebne są decyzje rządu, który może część pieniędzy przeznaczonych na dopłaty skierować do rolników, którzy zdecydują się produkować „polskie białko”. Eksperci szacują że 250 milionów złotych wystarczy by program ruszył!

W szeroko pojętym programie „polskiego białka” jest również wiele możliwości wykorzystania śruty rzepakowej. Jednak i w tej sprawie potrzebne są dodatkowe pieniądze, gdyż chodzi o zmianę technologii produkcji pasz, a nowe technologie kosztują i to wcale nie mało. Dlatego producenci przemysłowi nie kwapią się do zmian i nadal pasze produkują z genetycznie zmodyfikowanej soji.

rolna.tvp.pl