Palący problem

Plantatorzy tytoniu mówią dość. Domagają się dopłat, których Komisja Europejska przyznać nie chce. Rolnicy rozpoczęli już zbieranie podpisów pod petycją do ministerstwa. Lubelszczyzna to prawdziwe tytoniowe zagłębie. Jest tu ponad 6 tysięcy plantatorów, czyli niemal połowa wszystkich w Polsce.

Waldemar Rydz ma ponad dwuhektarową plantację tytoniu w Bronisławce. Z niepokojem spogląda w przyszłość.

Waldemar Rydz: uprawiało się, bo się z tego tylko żyje. Ziemia jest kiepska – tylko z tego żyjemy. Kupiłem kontener i inne maszyny towarzyszące i nie wiem co będzie dalej.

Ceny nawozów rosną, a uprawa tytoniu staje się coraz mniej opłacalna. Sytuacja pogarsza się z roku na rok.

Teresa Kuna: to jest praca taka, że należy wynajmować ludzi do pomocy. Nawet jeśli sadzimy na niewielkim areale, także nie dajemy sobie rady.

Dlatego plantatorzy z całej Lubelszczyzny domagają się wsparcia. Jak mówią, nie poradzą sobie bez dopłat.

Sławomir Sieklicki: to się medialnie nazywa dopłaty. Ale dla nas w rzeczywistości to nie są dopłaty tylko rekompensata utraconego zysku. A państwo z tego ma akcyzę, z tego ma podatki.

Na razie szansa na dopłaty jest jednak niewielka. Komisja Europejska odrzuciła wniosek ministra rolnictwa. Kilka krajów Unii dostanie dopłaty do upraw tytoniu, ale Polski wśród nich nie ma.

Grzegorz Sochalski, Zrzeszenie Producentów Tytoniu „Polski Tytoń” w Lublinie: to jest wina ministerstwa. Nasz minister jest przeciwny uprawie tytoniu i to tylko jego decyzja była, żeby nie złożyć tego wniosku w terminie.

Wójt Kurowa – zagłębia tytoniu na Lubelszczyźnie – chce do ministerstwa skierować petycję w tej sprawie. Na liście podpisało się już ponad tysiąc plantatorów i to nie koniec.

Stanisław Wójcicki, wójt gminy Kurów: prosiłem proboszczów poszczególnych parafii, tam w szczególności północnej części gminy, gdzie mieszkańcy utrzymują się z tytoniu, żeby ten apel, komunikat o podpisywaniu tych list odczytali na ambonach.

Rolnicy są zdesperowani. Jeżeli dopłat nie będzie wiele plantacji tytoniu upadnie.

Sławomir Sieklicki: to jest nieodwołalne. Ileż można za darmo pracować. Ileż można dokładać, tym bardziej, że coraz bardziej nie ma z czego dokładać.

Plantatorzy tytoniu z Lubelszczyzny tłumaczą, że jeśli petycja nie przyniesie skutku, będą protestować. Nie wykluczają, że po raz kolejny pojadą do Brukseli.

Tomasz Zalewa/OTV Lublin Redakcja Rolna TVP