Nowa rzeczywistość ODR

Na dobra sprawę 1 sierpnia tego roku doradztwo rolne w Polsce przestało funkcjonować jako system, który zakładał pełną dostępność do usług, bezpłatnych i którego działalność podległa ministrowi rolnictwa.

Takie właśnie rozwiązanie Komisja Europejska nakazała przed kilku laty wszystkim państwom członkowskim. Bo tylko takie rozwiązanie może gwarantować realizację polityki rolnej wspólnej dla wszystkich krajów np. w zakresie wprowadzania unijnych standardów w rolnictwie.

Dziś – na mocy nowej ustawy – polskie doradztwo rolnicze jest już pod kuratelą marszałków województw. I teraz to oni mogą decydować o programie pracy ODR-ów, zadaniach, a tym samym kierunkach rozwoju rolnictwa na swoich terenach. I każdy z nich, teoretycznie, ma prawo prowadzić odrębną politykę rolną. A że jest ich 16 – tu, więc rozbieżności mogą być duże.

Tymczasem, w każdym kraju unijnym polityka rolna jest zarządzana przez ministra rolnictwa i to on tłumaczy się z jej wykonania przed Komisją Europejską. W tej nowej sytuacji polski minister pozbywa się jedynego narzędzia, które pomagałoby mu realizować jego politykę.

Marszałkowie mogą, ale nie muszą słuchać próśb ministra. Nie muszą, bo to teraz oni (dotychczas robili to wojewodowie) będą finansować ODR-y. A że pieniędzy na pracę tych jednostek – co już wiadomo – będzie za mało, więc będą mogli określać ich zadania wg własnego uznania.

Już dziś marszałkowie mówią, że będą się musieli przejrzeć się pracy ODR-ów i w razie potrzeby zweryfikować ich stan zatrudnienia i zadania. Doświadczeni doradcy od dawna uciekają do firm prywatnych z powodu niskich pensji.

Ci co pozostają, dwoją się i troją, by zarobić na siebie (poprzez pisanie projektów i wniosków), bo fundusze na ODR już zostały mocno okrojone. Jeśli jeszcze zmniejszy się tam zatrudnienie i zadania – zmniejszy się rolę tych ośrodków. Wówczas rolnicy będą musieli korzystać z firm prywatnych. Niestety – odpłatnie – na co niewielu będzie stać.

Minister rolnictwa podobno był przeciw przeniesieniu ODR-ów w struktury samorządowe, ale chyba walczył o to zbyt słabo. O przejęcie doradztwa zabiegały również Izby Rolnicze, ale też się nie udało. W ustawie jest wprawdzie zapis, który mówi o tym, że marszałkowie mogą te jednostki przekazać izbom.

Mogą, ale wcale nie muszą. I na pewno na razie żaden tego nie zrobi. Czy będą mieli dla nich fundusze? Za rok nasze doradztwo znów będzie musiało uzyskać audyt Komisji Europejskiej. I trudno raczej oczekiwać akceptacji obecnych rozwiązań.

rolna.tvp.pl